Hej, Wam!
Jak widzicie postanowiłam reaktywować bloga. Candy niestety zrezygnowała, gdyż nie ma czasu na regularne dodawanie postów, jednakże zgodziła się mi pomagać przy grafice bloga.
Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję debiutanckiej książki Amy Ewing - "Klejnot". Tę książkę przeczytałam koniec września/początek października. Niektórzy pewnie z Was wiedzą, że pisanie jest pracochłonne, a że jestem w klasie trzeciej gimnazjum to mam mnóstwo nauki. Wpadłam jednak na pewien pomysł.
Planuję nagrywać niektóre recenzje. Nie chcę ich udostępniać na youtube, ale tutaj. Będą one się pojawiały, co jakiś czas, ale nie rezygnuję z pisemnych sprawozdań. Zanim jednak ten pomysł przejdzie do realizacji, to muszę znać Wasze zdanie. Czy chcielibyście coś takiego tutaj widzieć, czy wolicie pisemne recenzje? Odpowiedź umieszczajcie w komentarzu.
No więc, przejdźmy do tematu dzisiejszego postu. Zaczynamy!
Oryginalny tytuł: The Jewel
Autor/autorka: Amy Ewing
Polski tytuł: Klejnot
Ilość stron: 383
Ilość rozdziałów: 30
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: Koniec września
Polskie tłumaczenie: Iwona Wasilewska
Cena książki: 35-39 zł
Violet urodziła się w otoczonym dzikim oceanem Samotnym Mieście, a dokładniej w Bagnie - najbiedniejszym kręgu. Najbogatszy i centralny zamieszkuje elita, która nosi nazwę Klejnot.
Mieszkanki Klejnotu, chcąc mieć zdrowego potomka, kupują sobie na dorocznych aukcjach surogatki - obdarzone niezwykłym nadprzyrodzonym darem zwanym Augurią dziewczęta, pochodzące właśnie z Bagna.
Violet Lasting jest jedną z nich. Trafia na Aukcję jako numer 197 przydzielony jej po ukończeniu nauki i egzaminów z używania Augurii, który przechodzi w Magazynach.
Dziewczyna zostaje kupiona i trafia do pięknego pałacu w Klejnocie i szybko przekonuje się, że kryjący się za olśniewającą fasadą świat jest bardziej okrutny, niż mogłaby sobie wyobrazić. Odziana w piękne suknie lecz pozbawiona wszelkich praw Violet jest tylko zabawką w rękach szlachcianki, która nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel.
Jedyną nadzieją Violet jest niespodziewana przyjaźń, która już wkrótce ma przerodzić się w zakazany romans.
A karą za nieposłuszeństwo w Klejnocie jest śmierć...
Fabuła
Już po przeczytaniu opisu książka bardzo mi się spodobała. Po okładce można stwierdzić, że powieść jest bardzo podobna do znanych nam dobrze "Rywalek", jednakże osoby, które tak uważają, są w błędzie.
Te dwie historie całkiem różnią się od siebie. Nie widziałam prawie żadnych podobieństw. Fakt jest taki, że obydwie są świetne, ale wcale nie są do siebie zbliżone.
Od początku do końca fabuła była ciekawa i każda strona zachęcała mnie do przewrócenia kartki i czytania dalej.
Byłam mile zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że autorka jest debiutantką, a "Klejnot" to jej pierwsza powieść. Świetnie stworzyła i pokazała Samotne Miasto oraz wszystkie jego kręgi. Mimo że o kilku nie mówiono zbyt wiele, ja potrafiłam wyobrazić sobie każdy z nich bez żadnej przysłaniającej widok mgły w moim umyśle.
Arystokracja miała w sobie nowoczesność i staroświeckość, bo te wszystkie piękne wymyślne suknie, fryzury, urządzenia i dodatki były z dzisiejszych czasów, a wręcz może nawet wzięte z przyszłości. A ich zachowanie przypomina szlachtę i monarchię z przeszłości. Jest to coś innego i z takim połączeniem ( bardzo widocznym ) się nie spotkałam. Podoba mi się ta odmiana.
Wiele zaskoczeń i zwrotów akcji, a w szczególności pod koniec. Po tej książce nie mogłam bardzo długo się pozbierać. Takiego zakończenia ( chodzi mi głównie o kilka ostatnich zdań ) jeszcze chyba nie widziałam. Trudno będzie je przebić.
Emocje towarzyszące mi przy tej powieści były różne i pierwszy raz tak bardzo mieszane i dziwne. Na momentach wkurzających miałam ochotę płakać, a na wzruszających śmiać. Niektóre sceny - nawet te dobre - nakazywały mi rzucić książką i wykrzyczeć: "Co to ma być?! Czy wy wszyscy tam żeście powariowali?!". Rzadko się zdarza, abym odczuwała tak różne i silne uczucia, ale przy czytaniu historii Violet... To było coś wyjątkowego!
10/10
Postaci
Każda postać była dopracowana i dobrze opisana. Ich wyglądy i charaktery były wyraziste. Wydaje mi się, że wszyscy bohaterowie spełnili swoje role. Żaden nie był pokrzywdzony czy odstawiony na drugi plan. Każda osoba była bardzo ważna i jeśli miałabym opisywać wszystkich po kolei, to byłoby to bardzo trudne. Myślę, że po przeczytaniu tej książki, zrozumiecie, o co mi chodzi ;)
10/10
Oprawa wizualna
Nic dodać, nic ująć. Trzeba stwierdzić, że jest piękna. Chociaż wprowadza ona nieco w błąd, bo po spojrzeniu na nią co druga osoba sądzi, że są to drugie "Rywalki", tylko, że z wizją innego autora.
Ale jak to się mówi: "Nie ocenia się książki po okładce" xD
10/10
W sumie: 30/30
Nie mam, co do tej powieści zarzutów. Wszystkim, którzy pokochali ( tak samo jak ja ) serię "Rywalki", oraz tym którzy jeszcze ich nie przeczytali, bardzo gorąco polecam tę książkę. Czytając inne recenzje nie znalazłam, ani jednej negatywnej. I u mnie też jej nie znajdziecie. Jak najbardziej powieść trafia do pierwszej dziesiątki, jak nie piątki moich ulubieńców.
Jak można zauważyć, wprowadziłam w moich recenzjach kilka drobnych zmian. Prawdopodobnie już przy tej formie zostanę.
Dziękuję Wam za przeczytanie. Swoje opinie o recenzji i książce możecie zostawić w komentarzu, ja z wielką chęcią przeczytam.
Do zobaczenia!
#BrownEyes
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz